niedziela, 8 grudnia 2013

Wibo, korektor 4w1

Jakiś czas temu kupiłam korektor z Wibo 4w1. Bell mi się powoli już kończy, więc szukałam nowego korektora. 
 Teraz troszkę żałuję, że nie poczekałam, bo kupiłam go w stałej cenie, a mogłam go mieć w promocyjnej podczas 40% obniżce w Rossmanie, ale i tak drogi nie był :P






Korektory mamy zamknięte w plastikowym pudełeczku. Wszystkie korektory (każdy po 3,5g) są podzielone na cztery równe części. Taka forma opakowania bardzo mi się podoba, łatwiej można dozować ilość produktu nakładanego na twarz.

W paletce mamy 4 kolory korektora:

- Zielony - kamufluje popękane naczynka

- Różowy - maskuje sińce pod oczami

- Jasny beż - maskuje wypryski

- Ciemny beż - modeluje kształt twarzy

Korektory są kremowe, łatwo nakłada się je na twarz. Krycie też mają bardzo dobre, dzięki nim moja buzia wygląda wręcz idealnie! 
Osobiście najczęściej używam jasnego beżu do maskowania wyprysków. Zdarzy się również, że potrzebuję zamaskować sińce pod oczami, szczególnie po dłuuuugiej północnej nauce, i od czasu do czasu używam koloru zielonego. Niestety nie potrafię jeszcze modelować twarzy, wiec ciemny beż jest prawie nietykany, ale kiedyś się nauczę :) 
A zapaszek też ładny, taki delikatny, nikomu nie powinien przeszkadzać. 


Kosmetyk jest bardzo wydajny. Używam od października prawie codziennie, a zużycie jest niewielkie. Najczęściej nakładam na podkład z Catrice All Matt Plus w odcieniu 001 i kosmetyki bardzo ładnie się stapiają. Jeszcze lekko przypudruję i trzyma się cały dzień. :)

Paletka bardzo mi się podoba,
jestem pewna, że prędko się ze sobą nie rozstaniemy :) 

Moja ogólna ocena:
6/6

Jakich korektorów używacie? 
Całusy! 

PS. Jest reklama Coca-Coli, czyli święta tuż tuż!

sobota, 9 listopada 2013

Eveline, eyeliner w pisaku

Wreszcie weekend! 
Ten tydzień był bardzo pracowity i męczący, nie miałam prawie na nic czasu. 
Ale na szczęście zaczął się długi weekend i mam nadzieję, że kolejny tydzień będzie troszkę luźniejszy :) 

Dziś przychodzę do Was z recenzją eyelinera w pisaku od Eveline.

 
To jest mój drugi eyeliner, pierwszy niestety mnie uczulał, więc nawet nie mam wprawy w malowaniu kresek. Jakiś czas temu na jednym z blogów czytałam świetną recenzję, więc postanowiłam kupić go jak najszybciej :)





Opis producenta:
Nowy eyeliner we flamastrze jest niezwykle prosty i wygodny w użyciu. Jego cienka i niezwykle giętka końcówka gładko się rozprowadza, umożliwiając narysowanie jednolitej i równomiernej kreski za jednym pociągnięciem aplikatora.
Jest niezwykle trwały i nie rozmazuje się. Formuła long lasting sprawia, że efekt precyzyjnie nałożonej kredki utrzymuje się na powiece do 24h.
Specjalnie opracowana receptura zapewnia intensywny i bogaty w czarne pigmenty odcień.
 


Po pierwszym malowaniu byłam zachwycona! Mimo braku wprawy kreska wyglądała bardzo ładnie, oczy od razu stały się bardziej wyraziste. Nie namęczyłam się przy jej tworzeniu, kilka pociągnięć i gotowe!  
A zmywanie? Perfekcyjne! Raz pociągnęłam płatkiem zwilżonym płynem micelarnym od Ziaji i nie było śladu mojej "idealnej kreski".


Za drugim razem było troszkę gorzej, bo musiałam raz zmyć całe oko i zacząć od nowa. Nie zraziło mnie to i moje oczka znowu ślicznie wyglądały. Zmywanie mnie zdziwiło, bo tym razem poszło troszkę gorzej, ale summa summarum zmyłam!
Kreski utrzymują się długo w staniu nienaruszonym, co jest wielkim plusem, jeśli zależy nam na trwałości :)  


Trzeci i ostatni raz, kiedy miałam kreski, czyli jakiś tydzień temu, to była istna tragedia. Nie mówię o efekcie, bo kreski nadal wyglądały ślicznie, ale o samym "procesie" ich malowania. Końcówka pisaka wyschła, mimo, że eyeliner przechowuję do góry nogami. Zanim ją zmalowałam straciłam sporo nerwów, chęci i czasu, ale nie chciałam się poddawać. Samą końcówkę leciutko skróciłam, żeby "coś" wyszło. 
 


Chcę jeszcze porównać mój stary eyeliner od Miss Spory i ten nowy od Eveline.
Mimo trudów z końcówką pisaka, to chyba on byłby na pierwszym miejscu. Ciężko mi się "operowało" pędzelkiem, zawsze coś nie wychodziło :/ 

Kreski "świeżo" po pomalowaniu, widać, że ta z z Miss Sporty, jest ciemniejsza.
 I niestety Miss Sporty dłużej wysycha. Kilka minut po pomalowaniu, eyeliner z Miss Sporty nadal nie wysechł
I próba zmycia (przejechałam wacikiem z płynem micelarnym od Ziaji tylko raz)


Podsumowując, mam mieszane uczucia co do eyelinera z Eveline. Mimo, że ślicznie wygląda na powiece, długo się trzyma, kolor jest niezły, to zawiódł mnie jedyny sposób aplikacji, czyli końcówka pisaka. Będę dalej próbować i dalej tworzyć kreski, ale będę również poszukiwać dobrego eyelinera :)

Ogólna ocena: 4/5

Polecicie jakieś dobre eyelinery? 
Najchętniej w pisaku, ale mogą być wszystkie ;)

poniedziałek, 28 października 2013

Nowy wygląd bloga! :)

Nie mogę się napatrzeć na piękny nagłówek i szablon jaki zrobiła dla mnie Cathy z bloga http://www.juststayclassy.pl/

Niestety nie mogę znaleźć poprzedniego nagłówka, więc wrzucam ten z fb ;)



PRZED




PO


Oczywiście nie wspomnę o menu :)

Ah, jestem zakochana! :D
Dziękuję Ci bardzo!

czwartek, 24 października 2013

AA My Lipcare - pomadka ochronna

Dziś przedstawiam Wam recenzję z pomadką ochronną, którą dostałam do testów od portalu Uroda.com :) 



Miałam szansę przetestować pomadkę AA My Lipcare w wersji Sensitive. 


Producent zapewnia o czterech działaniach pomadki – pielęgnacji, długotrwałym nawilżeniu, odżywienie i nadaniu miękkości ust. W moim przypadku wszystko się sprawdziło. 


Pomadka wolno się wchłania,  przez pewien czas pozostawia wrażenie „lepkości”.  Nie stanowi to jednak dyskomfortu, a wręcz odwrotnie – daje uczucie delikatnego  nawilżenia i odżywia suche usta.


Jeśli chodzi o pomadki ochronne, to zazwyczaj staram się używać tych w wersji neutralnej, a zapach pomadki AA idealnie dopasowuje się w moje preferencje. 


Dużym plusem pomadki jest fakt, że została przetestowana dermatologicznie przez osoby ze skłonnościami do alergii. 
 

W przejściu z okresu letnio/jesiennego sprawdzi się idealnie.



Moja ocena:

5/5


 Miałyście okazję używać? Buźka! 

poniedziałek, 7 października 2013

Podkład So Clear, Miss Sporty - mój ulubieniec! + mała informacja :)

Ostatnio w notce podsumowującej wrześniowe zakupy kilka z Was zaciekawił podkład z Miss Sporty. Należy on do moich ulubieńców i już dziś powiem Wam o nim kilka słów :) 



Mam cerę mieszaną, więc zaopatruję się w podkłady z formułą "oil-free". Poprzednikiem tego podkładu był podkład od Coveregirl, o którym kilka słów jest w czerwcowym denku KLIK


 Wybrałam podkład o najjaśniejszym odcieniu. Pachnie bardzo przyjemnie i dobrze rozprowadza się na twarzy. Daje efekt naturalnego wyglądu, prawie nie widać, że jest na buźce i dobrze kryje niedoskonałości (używam pod podkład korektora z Bell). 


Odkąd przeniosłam się na podkłady i pudry z formułą oil-free moja cera wyraźnie się poprawiła. Jest zdecydowanie mniej zanieczyszczeń, pory się nie zatykają, a skóra nie jest ani przetłuszczona, ani przesuszona. 


 Nie jest ciężki, czuję jakbym wcale nie miała podkładu, a buzia wygląda bardzo dobrze. Matuje twarz cały dzień, mam pewność, że od rana do wieczora dobrze wyglądam. 


Minusem może być fakt, że podkład podkreśla suche skórki. Wygląda to nieestetycznie, no ale jak na taki produkt, to jestem w stanie przymknąć na to oko ;) Trzeba buzię nawilżać, żeby później nie martwić się suchą skórą. 





Słyszałam opinie, że pozostawia smugi, spływa z twarzy, ale myślę, że trzeba mieć po prostu dobrze dobrany podkład do typu cery ;) 

Pojemność: 30 ml
Cena: ok. 10zł
Dostępność: Rossman

Kończę już swoje pierwsze opakowanie i mam już zakupione kolejne. Chciałam spróbować czegoś innego,  ale wolę mieć zaufany produkt w swojej kosmetyczce :)

Ogólna ocena: 5/5
Idealny dla cery mieszanej! :) 


Zapraszam na blogowy profil na facebooku KLIK :)


i zapoznania się z top komentatorami!
Jeżeli chcecie mieć dodatkowy los w najbliższym rozdaniu (tak, coś niedługo się pojawi), to komentujcie! Top komentatorzy będą mieli dodatkowy los!

poniedziałek, 23 września 2013

Ziaja, krem do rąk z olejkiem z pestek winogron

Witam w kolejny poniedziałek :) 
Mimo, że przestało padać, to wiatr jest straszny :/ Oj czuć już jesień, czuć. 
Dziś tematem postu będzie krem do rąk z olejkiem z pestek winogron od Ziaji.



Krem kupiłam kilka miesięcy temu, kiedy ta długa zima straszliwie wysuszała mi dłonie. Może to nie był najlepszy wybór na tę porę roku, ale chyba już do kremów z tej kolekcji nie wrócę. 


Krem ma za zadanie przeciwdziałać wysuszaniu skóry, nawilżyć skórę nawet przy częstym myci dłoni (o 40%), wygładzić i uelastycznić naskórek. 
Nie powiem, miałam nawilżone dłonie, ale na dłuższą metę, krem sobie nie poradził.





Krem zaczęłam stosować kiedy byłam przeziębiona, więc zapach kojarzy mi się teraz z masą leków. Zostało mi jeszcze 3/4 opakowania i nie dam rady zużyć. 


Krem łatwo i szybko się wchłania, dobrze rozprowadza, nie pozostawia za sobą klejącej warstwy. Tylko ten zapach... :P 




Ogólnie to krem jest nawet dobry, ale ten zapach! Teraz już na pewno się do niego nie przekonam, a tym bardziej nie wrócę do używania kremiku. Te kilka miesięcy, które bezczynnie przeleżał mogą to potwierdzić. 

Pojemność: 80 ml
Cena: ok. 6 PLN
Dostępność:  supermarkety, apteki, drogerie

Ogólna ocena: 3/5
jeden punkt odejmuję za zapach :P, a drugi za działanie kosmetyku. 

Lubicie? Podoba Wam się ten zapach, czy tylko ja się do niego zniechęciłam? ;)



piątek, 20 września 2013

Weekend z Bath&Bodu Works - Paris Amour, Sweet Pea

Już od dawna chciałam zrobić serię postów z produktami od Bath&Body Works. Posiadam głównie lotiony, ale i tak chciałam podzielić się z Wami moją małą kolekcją :) 


Dziś przedstawiam Wam dwa lotiony (wybrałam losowo) Sweet Pea i Paris Amour 


 
Paris Amour - balsam do ciała z witaminą e, jojobą i masełkiem shea. Zapach kojarzy mi się trochę z gumą balonową i kwiatami, ale nie zaliczyłabym do tandetnego zapachu, tylko takiego... wyrafinowanego. Coś słodkiego, delikatnego, romantycznego. Czyli Paryż :)
Zapach jest dość intensywny, ale nie ciężki i przytłaczający. Nie przyprawia bólu głowy ;)






 
Sweet Pea - balsam do ciała o zapachu pachnącego groszku. Kojarzy mi się głównie z kwiatami i owocami. Słodki, lekki i przyjemny, numer jeden na wakacje.






Oba lotiony mają delikatną konsystencję. 
Łatwo rozprowadzają się po ciele, pozostawiając uczucie świeżości.






Balsamy szybko się wchłaniają, nie pozostawiają na ciele uczucia lepkości. 


Balsamy lekko nawilżają skórę, nie wysuszają jej. Jak na taki produkt, to stosunkowo długo utrzymują się na ciele. 


Pojemność: 85 ml
Dostępność: stacjonarne sklepy Bath&Body Works

Moja ogólna ocena to 5/5
 
Gdybym miała wybierać z pośród tych dwóch zapachów, to moim ulubieńcem jest Paris Amour :)



poniedziałek, 16 września 2013

Ziaja, spray do włosów niesfornych

Już myślałam, że post się dziś nie pojawi, ale mam chwilkę wolnego czasu, wiec zabieram się za szybką recenzję! 
Dziś daniem głównym będzie odżywka intensywnie wygładzająca, czyli spray do włosów niesfornych od Ziaji :)



Moje włosy należą do kategorii extreme niesfornych, więc ciężko jakiejkolwiek odżywce sprostać moim oczekiwaniom. Na wstępie mogę powiedzieć, że odżywka po części się spisała :)


Włosy po zastosowaniu odżywki są gładkie i miękkie, ale nie przetłuszczone. Nie zauważyłam również, aby przy używaniu zaczęły szybciej się przetłuszczać, czy przesuszać.


Odkąd mam ten spray nie używam już innych odżywek, które ułatwiają rozczesywanie. Włosy wyglądają zdrowo i nawet splątane rano loki jest łatwo mi rozczesać :) 


Zapach jest fenomenalny :) Bardzo mi się podoba!
Sama odżywka jest wydajna i łatwo się ją aplikuje. Używam od około 3 tygodni i jest jej jeszcze ponad połowa. 
Dużym plusem (jak dla mnie) jest fakt, że nie trzeba jej spłukiwać. Ja jak na razie testowałam ją jedynie na mokrych włosach, ale można używać też jej na suchych.


Pojemność: 125 ml
Cena: ok. 5 PLN
Dostępność:  supermarkety, apteki, drogerie

Myślę, że się polubimy :) Efekty widzę i jestem zadowolona. 
Ogólna ocena: 5/5

Zapraszam na blogowy profil na facebooku KLIK :)